"Halo Kille!" - tak głosiły hasła reklamowe przy plakatach przedstawiających Killzone. Rzeczywiście miała być to świetna strzelanka przebijająca serię Halo z Xboxa. Czy tak się stało? Nie...

Najgorzej się w ową grę gra właśnie z nastawieniem na Halo Killer, gdyż ta gra nie jest ani trochę podobna do produktu Bungie. Jest po prostu inna. Lekko falloutowy klimat zdecydowanie mi leży ale gra niestety ma wady... Na początku najgorsza - FRAMERATE! Silnik gry się krztusi i dyszy jak oszalały po wojnie. W strzelance bardzo mocno to denerwuje a i można spojrzeć na Blacka które po prostu od Killzone'a jest lepsze i dynamiczniejsze. W dodatku gierka jest dosyć krótka i monotonna... Denerwuje rownież bardzo mało zróżnicowanie wizualne przeciwników.

Ale najlepszy w tej grze jest klimat... Postapokalipstyczny. Dbałość o detale również pokazuje przywiązanie autorów do byle czego. Dużym plusem jest również fabuła - pare wątków naprawdę interesują a filmiki są wykonane mistrzowsko. Tak więc gra jest taka na 8-/10. Nic więcej.